A kto tak pisał? molnar?cloner pisze:Jak to było? W Anglii nie ma chuliganów?
Kto nie wygrywa 5:0, ten przegrywa 2:3. Nic nie mam do City, byłoby ciekawie jakby coś jeszcze zmalowali w tym meczu, ale sami są sobie winni. Napisać, że uznali mecz za wygrany to nie napisać nic. Dzięki ich indolencji i wiatrowi, jaki złapało w żagle United teoretycznie rozstrzygnięty pojedynek zmienił się w jeden z najlepszych spotkań Premier League tego sezonu. Szacun, nie przypominam sobie w tym sezonie Czerwonych Diabłów wracających z zaświatów. Może w Boxing Day przeciwko Burnley, z 2:0 udało się wtedy wyciągnąć 2:2, jednak to tylko remis i tylko z Bordowymi walczącymi o LE. Nie ta waga Patrzę, że było jeszcze Crystal Palace, ale pasuje w sumie do poprzedniego przykładu.
Myślę, że wynik dzisiejszego meczu nie będzie miał większego znaczenia. Przegrali prestiżowy mecz ligowy u siebie, ale nadal mają ogromną przewagę i trzeba tu Copperfielda żeby przegrali mistrza. We wtorek i tak wyjdą mentalnie na pełnej kurwie, co innego fizycznie.masacra pisze:City tez sie skompromitowało totalnie druga połową. Nie wiem czy to źle czy dobrze w kontekscie rewanzu, bo nie za bardzo kumam jak działa psychika sportowca ale jakbym miał strzelac to chyba dobrze. Wymeczyło ich to spotkanie, tak fizycznie jak i mentalnie, a do tego nie zrobili happy endu przez co to zmeczenie moze byc jeszcze bardziej widoczne. Chyba jednak dobrze dla Liverpoolu.