Możliwe, że masz rację, oby tak było. Wiele osób hejtuje polski stand-up i porównuje go z amerykańskim, co jest totalnie bez sensu, bo Polacy są dopiero na początku drogi. Ja, szczerze mówiąc, polskiego stand - upu w zasadzie nie oglądam, znam parę nazwisk i tyle. Nie porywają mnie ich występy, ale to oni przecierają szlaki i za to szacunek. Jeśli więć kiedyś będziemy mieć w Polsce kogoś na poziomie Goerge'a Carlina czy Louisa CK, to także dzięki Gizom, Rucińskim i innym Lotkom.masacra pisze:To zabawne, bo dokładnie taka sama opinia panowała gdy muzyka rap zaczynała w Polsce raczkowac.TS borys IFC pisze: W ogóle wydaje mi się, że jest coś czego polski stand-up nie przeskoczy - język. Angielski jest dynamiczny, dużo szybkich, krótkich, ostrych zwrotów, więc i stand up jest bardziej dynamiczny. Polski język jest piękny, ale jednak wypowiedzi składają się zazwyczaj z dużo większej liczby sylab niż w angielskim.
Skoro rap sie rozinął tak jak sie rozwinął to stand up sobie napewno równiez poradzi. Penie bedzie to jakas specyficznie polska odmiana stand upu ale reki bym sobie nie dał uciac, ze bedzie gorsza od tej zachodniej
Są zresztą i zagraniczni komicy, których nie da się oglądać np Jimmy Carr. Nie trawię typa i nie ogarniam jego fenomenu. Bardziej bawi mnie kabaret Koń Polski.
Rozpisałem się, więc żeby nie odbiegać od sensu tematu: