To jest sens problemu, bo z Ronaldo jest tak jak z ciastkiem, które każdy chce zjeść i mieć jednocześnie. Jak się okazuje, w takim spotkaniu wagi ciężkiej, jak to środowe, Portugalczyk nadal robi różnicę, tak jak to było też na wiosnę zeszłego roku. Takich graczy wciąż jest stosunkowo niewielu. Jego charakter i to jak został rozbisurmaniony w Madrycie sprawiają jednak, że albo trzeba się z nim męczyć co tydzień, bo jest na specjalnych warunkach, grając zawsze nawet w gorszej formie i czekać na te kilka ważnych, wielkich meczów gdzie zrobi różnicę, albo pewnie trzeba się pożegnać co z kolei może sprawić, że w takich meczach jak z PSG, Real znowu nie będzie wyglądał jak mistrzowska ekipa bo zabraknie właśnie tego pierwiastka Ronaldo. Wszyscy się ślinili do Mbappe latem, wielu kibiców Realu pewnie dostając propozycję wymiany CR7 za Francuza by przyklasnęło. Świetny to chłopak ale w środę było widać, że jeszcze chyba za wcześnie aby można było liczyć, że w takim dwumeczu PSG - Real pociągnie swój zespół do wygranej.Bernabeu pisze: Zupełnie inną sprawą jest, czy klub jak Real powinien budować na graczu o takiej charakterystyce swoją grę, ale to nie zmienia faktu, że Portugalczyk to pomimo niesamowicie podeszłego jak na napastnika wieku (większość topowych napastników w tym wieku odcinała już kupony - patrz Henry, Van Nistelrooy czy Raul) bardzo wartościowy zawodnik. Problemem jest, co już skrobałem w temacie Realu, że nie do pogodzenia jest posiadanie go w zespole i minimalizacja jego roli przez większość sezonu w lidze.
Z jednej strony zrozumiałe były wcześniejsze głosy o rewolucję w kadrze i pewne zmiany ale z drugiej trudno się dziwić Perezowi, któremu udało się zdominować Europę jak nikomu w nowożytnej erze LM, w dodatku w czasach Messiego a sprzedaż Ronaldo w tej sytuacji byłaby przecież trzęsieniem ziemi, niekoniecznie z happy endem i dalszą ciągłością sukcesów. Popełniono błędy ale IMO w pełni uzasadnione było zostanie przy BBC, problemem było pozbawienie się alternatyw i danie tym graczom aż tak wyjątkowego statusu.
Gdyby Portugalczyk godził się z rolą postaci, której rola może zostać nieco zmarginalizowana i który zacznie podlegać normalnej, uczciwej rotacji oraz konkurencji, to nie byłoby żadnego problemu a sam CR7 nadal byłby cholernie cenny dla Realu. Doszliśmy do tego etapu, na który wielu (głównie hejterów) Portugalczyka czekało - czyli czasów kiedy zaczyna się starzeć, jego era zaczyna powoli mijać a forma i umiejętności nie dają już tej samej jakości co jeszcze do niedawna. Oczywiście to nie jest proces, który nagle się pojawił w tym sezonie, tylko postępujące zjawisko, które od jakiegoś czasu było kamuflowane w lepszy albo gorszy sposób przez partnerów, sukcesy czy trenera.