Chrześcijaństwo, jak sama nazwa wskazuje, opiera się na nauczaniu Chrystusa. A to Chrystus ustanowił Eucharystię. Więc na jakiej zasadzie twierdzisz co sobie upodobał "Chrześcijański Bóg", i że wystarczy zwykła modlitwa w domu?Chlopaczek pisze: ↑26 maja 2019, 1:12Chrzescijanie a o nich tutaj rozmawiacie nie potrzebuja kosciola. Katolicy owszem. Kosciol to nie jest miejsce ktore sobie szczegolnie upodobal chrzescijnski bog i tam sobie siedzi czekajac na wiernych. Nie trzeba isc do kosciola zeby go "spotkac" wystarczy zwykla modlitwa.
To może zmieńmy optykę. Czy jak się okaże, że sędzia działający w imieniu Państwa skaże za coś kogoś, a potem się okaże że on sam nie lepszy, to czy osoba skazana przez tego sędziego ma być sądzona raz jeszcze? Czy jeśli prawo tak stanowiło, i przewinienie jest niezaprzeczalne, to kara jest kontynuowana? W końcu taki sędzia też musi się wykazywać niekaralnością, nieposzlakowaną opinią itp. I w moim argumencie nie chodzi o logikę w stylu "a u was murzynów biją", tylko pokazanie, jak to działa. Nikt nie będzie śledził "kariery" księdza, który mu udzielał Sakramentów Św., i do końca życia drżał, czy aby na pewno, gdzieś w zaciszu ten ksiądz jednak nie łamie Prawa Bożego. Sama czynność (udzielenie Sakramentu Św.), nie jest niezgodna z Prawem Bożym, więc jest ona ważna (tak jak wydanie zasadnego wyroku przez sędziego, który coś ma na sumieniu). Jeśli ksiądz wcześniej zgrzeszył, to on jest za te grzechy odpowiedzialny, i on za nie odpowie, a nie Ci, którzy dopełnili starań, by te Sakramenty Św. przyjąć.Chlopaczek pisze: ↑26 maja 2019, 15:22Tylko dlatego? Wyobraz sobie sytuacje ze "Twoj ksiadz" ktory Cie chrzcil od ktorego latami przyjmowales komunie i ktory udzielal Ci slubu koscielnego wlasnie ten ksiadz zbladzil i okazalo sie ze trzy dekady temu wykorzystywal seksualnie dzieci i udowodniono mu parenascie takich przypadkow na przestrzeni lat. Czy czujesz ze sakramenty ktorych Ci udzielal maja jakas wartosc? Czy moc jego swiecenia rozciaga sie ponad jego grzechy a moze nie i wtedy tak naprawde mozna przyjac iz nie zostales ochrzczony a Twoj zwiazek malzenski jest niewazny? Tlumaczysz sobie ze pomimo tego iz jest to ewidentnie czlowiek grzeszny (obrzydliwy w Twoich oczach) to akurat w tym konkretnym momencie splywal na niego Duch Swiety (i wszystko dzialo sie w KOSCIELE) zatem wszystko jest w porzadku?
Naprawde ciekawi mnie Twoje spojrzenie jako katolika na ten dylemat. Dla mnie osoby niewierzacej jest to calkowicie nie do pogodzenia. Jedyna mozliwosc to surowe oddzielenie wiary (duchowosci) od kosciola a w zasadzie wiary w kosciol bo tak to trzeba nazwac.