Post Wyświetl pojedynczy post autor: piotrcies » 12 lip 2024, 3:26
piotrcies
Post Wyświetl pojedynczy post autor: Eyesmon » 12 lip 2024, 8:21
Eyesmon
Post Wyświetl pojedynczy post autor: Boromir » 11 sie 2024, 19:27
Piotr Zychowicz w jednej ze swoich książek twierdzi, że Armia Krajowa nie pomagał ludności cywilnej na Wołyniu w walce z UPA, a wręcz ich zdradziła, pan, panie Marku, w swojej najnowszej publikacji, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Replika prezentuje inny pogląd na ten temat.
– Na tę kwestię mam zdecydowanie inne zdanie niż pan Zychowicz. Uważam, że polskie podziemie, a w szczególności Armia Krajowa na Wołyniu robiła i zrobiła wszystko, co było w jej mocy, żeby tylko obronić polską ludność przed ukraińskimi nacjonalistami. Niedorzecznością jest obarczanie Armii Krajowej odpowiedzialnością za zamordowanie 100 tysięcy Polaków na Wołyniu. Należy takie tezy demaskować. Nie ma i nie może być mojej zgody na to, żeby młodzi ludzie, dochodzili do wniosku, że to AK jest odpowiedzialna za śmierć tysięcy Polaków zamordowanych przez ukraińskich sąsiadów.
Musi Pan jednak przyznać, że nawet sami kombatanci 27 Wołyńskiej Dywizji AK wypowiadając się na ten temat, mówią, że sprawa Wołynia była przez Komendę Główną (KG) Armii Krajowej pozostawiona sama sobie i to w momencie, kiedy ta pomoc była niezwykle potrzebna do obrony przed ukraińskimi nacjonalistami.
– Istotnie pomoc KG dla Armii Krajowej na Wołyniu była bardzo mała, jednak ta sytuacja nie wynikała ze złej woli czy traktowani po macoszemu tych oddziałów tylko z realnych możliwości jakimi dysponowała KG. Armia Krajowa została zdradzona przez aliantów, którzy kiedy zrozumieli, że Polska dostanie się w sowiecką strefę wpływów (bo taka jest wola Stalina) ograniczyli liczbę zrzutów broni. O tym można się przekonać z meldunków komendanta Bora-Komorowskiego.
Z tego co Pan mówi wynika, że Komenda Główna Armii Krajowej nie dostarczała oddziałom na Wołyniu broni, bo jej po prostu nie miała i tym samym jej pomoc dla tego okręgu była marginalna?
– Niestety tak było, KG AK nie miała magazynów wypełnionych bronią po brzegi. Każdy Okręg AK musiał sam zdobyć broń, podobnie było na Wołyniu. Nie było to jednak takie proste. Piszę o tym w książce i nie chciałbym się nad tym rozwodzić. Każdy kogo zainteresuje ten temat może go zgłębić sięgając po nią.
Ale broń to nie wszystko, był również duży nie dobór kadry oficerskiej. Czy KG AK nie mogła tego jakoś zniwelować?
– Z kadrami, tak jak z bronią, też nie było łatwo, bo niby skąd miano brać oficerów. Major Kazimierz Bąbiński, został awansowany na podpułkownika i został oddelegowany na komendanta Okręgu Wołyńskiego tylko dlatego, że w Warszawie Niemcy deptali mu po piętach i trzeba go było przerzucić na nowy teren. Jednak sam musiał wszystko sobie zorganizować włącznie ze sztabem, czyli, krótko mówiąc, zebrać potrzebną ekipę oficerów, co nie było taką prostą rzeczą. Przy tym należy pamiętać, że okręg wołyński miał opinię straceńczej placówki. Wszystkie dotychczasowe próby utworzenia tam okręgu nie powiodły się i w Warszawie panowała opinia, że nie da się tam zorganizować żadnej realnej na większą skalę konspiracji. Bąbińskiemu też nie wróżono powodzenia. Próba zorganizowania Okręgu Wołyń podczas pierwszej sowieckiej okupacji skończyła się kompletną klapą. Tworzenie struktur podziemnych po 17 września od samego początku było pod kontrolą sowieckich służb specjalnych i gdy tylko nadarzyła się okazja NKWD aresztowała dwa tysiące ludzi. Ci, którzy nie skończyli z kulą w potylicy zostali zesłani na Syberię, zesłanie do Kazachstanu, wywiezieni do gułagów. To bardzo mocno zaciążyło na próbie ponownego stworzenia konspiracji kiedy na te tereny wkroczyli Niemcy. Po prostu okupacja sowiecka sprawiła, że nie było odpowiednich ludzi, na których można by budować struktury AK. Należy przy tym także pamiętać, że Sowieci, okupując te tereny dokonali masowych deportacji ludności polskiej. W sumie w głąb Związku Sowieckiego pojechało 40 tysięcy Polaków. Tym samym sojusznik Hitlera pozbawił ten region najwartościowszej tkanki polskiej społeczności, elity, która mogłaby stać się warstwą przywódczą i organizować opór zarówno przeciwko Niemcom jak i ukraińskim nacjonalistom. Przez wywózki i aresztowania Sowieci pozbawili ten region polskiego, patriotycznego elementu, który miał przygotowanie wojskowe. Tym samym AK na Wołyniu musiała zaczynać od zera. I o tym wszystkim należy pamiętać kiedy zastanawiamy się dlaczego polskie podziemie na Wołyniu było tak słabe, że sprawiało wrażenie jakby go nie było wcale. Jeśli tych wszystkich czynników nie weźmiemy pod uwagę to otrzymamy bardzo zdeformowany obraz panującej wówczas sytuacji.
Czy na Wołyniu były też inne czynnik, które uniemożliwiały sprawne tworzenie struktur podziemnych?
– Jak najbardziej, takim czynnikiem była ludność ukraińska, która zdecydowanie dominowała liczebnie nad Polakami zamieszkującymi te tereny. Było ich pięć razy tyle, co ludności polskiej, a w niektórych powiatach jej przewaga była nawet przeszło ośmiokrotna. Natomiast na Wołyniu nie było powiatów, w których ludność polska by dominowała. Niemcy swój system okupacyjny na Ukrainie oparli o ukraińską policję pomocniczą, która dbała przede wszystkim o ludność ukraińską. Ta militarna formacja przez mocno rozwinięty system konfidentów praktycznie kontrolowała cały teren, wiedziała co się dzieje w niemal każdej wsi. Wiedziała, który z Polaków posiadał broń, kto przed wojną służył w wojsku i kto ma kontakty z polską konspiracją. Dzięki takim informacjom likwidowała wszystkie przejawy polskiego oporu. Ponadto gminami rządziła ukraińska administracja, która, wyznaczając kontyngent ludzi do pracy przymusowej, wyznaczała do niego głównie polską młodzież w wieku poborowym, tylko dla tego, żeby nie mogli oni w przyszłości zasilić polskich oddziałów.Dzięki opiece ukraińskiej policji OUN mógł bezpiecznie tworzyć swoje struktury w każdej wsi, w której dominowała społeczność ukraińska. Jej działacze tworzyli już w 1942 r. zbrojne oddziały szkieletowe, na bazie których powstawały później sotnie i kurenie. Ponadto, dosłownie w każdej wsi przeprowadzali szkolenia propagandowe wpajając wszystkim Ukraińcom nienawiść do Polaków, przedstawiając ich jako największych wrogów. W swoich przekazach głosili, że dopóki choć jedna polska noga będzie deptać „ukraińską ziemię”, to nigdy nie powstanie wolna Ukraina. Tym samym przygotowywali podglebie do ostatecznego rozwiązanie kwestii polskiej na Wołyniu i w Małopolsce wschodniej.
A jak wyglądało uzbrojenie formacji ukraińskich?
– Bardzo dobrze. Ukraińcy posiadali ogromne magazyny broni, które pozwalały im wyposażyć kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Broń ta pochodziła z dwóch głównych źródeł. W 1939 r. żołnierze polscy, wracający do domu na Wołyń, byli rozbrajani i często mordowani przez ukraińskich nacjonalistów. Skala tego bandytyzmu nie została rozpoznana, możemy się o tym dowiedzieć tylko z odnotowanych relacji polskich świadków. Natomiast drugim źródłem zaopatrzenia Ukraińców w broń były pobojowiska z 1941 roku po tym kiedy niemiecki blitzkrieg dopadł Armię Czerwoną i ją rozgromił. Ukraińcy tę broń skwapliwie zbierali, naprawiali, konserwowali i składali do podręcznych magazynów. Nie jest też tajemnicą, że w wielu garnizonach, po błyskawicznym uderzeniu Niemców, jednostki Armii Czerwonej nie zdążyły wysadzić w powietrze swoich magazynów broni. Przejęli je i opróżnili Ukraińcy, zarówno miejscowi, jak i z grup pochodowych OUN, idących za armią niemiecką , które przez jakiś czas były gospodarzami terenu. W sumie, jak podaje prof. Władysław Filar, gdy UPA w 1943 r. osiągnęła stan 40 tysięcy ludzi, to w 70 procentach była uzbrojona w broń pochodzenia sowieckiego.
Zatem można powiedzieć, że UPA stanowiła bardzo poważną siłę.
– Ogromną. Ponadto nie można zapominać, że oprócz zbrojnych oddziałów, ujętych w struktury batalionowe i pułkowe, w każdej ukraińskiej wsi działały samoobrony, które na czas akcji zbrojnych zasilały UPA. Wieś i małe miasteczka, opanowane całkowicie przez OUN, tworzyły też Ukraińskie Państwo Podziemne, rządzone totalitarnie, o sile którego, polscy badacze, zachwycający się „siłą” Polskiego Podziemia nie mają wielkiego pojęcia.
Czy w takiej sytuacji Armia Krajowa mogła w jakiś sposób realnie przeciwstawić się takiej sile?
– Bąbiński przystąpił do tworzenia struktur Okręgu Wołyń w marcu 1943 r. , gdy mordy ukraińskie już trwały. Udało mu się stworzyć obwody i ściągnąć pod swoje skrzydła kilkanaście tysięcy ludzi. Byli to jednak głównie ludzie młodzi, którzy w większości nie posiadali przeszkolenia wojskowego, a jedynie co mieli to zapał. Jak już wspomniałem przede wszystkim brakowało kadry oficerskiej i broni. Przeciętnie każdy obwód teoretycznie mógł uzbroić jedną czwartą zaprzysiężonych członków AK. Bąbiński chciał zagrać przeciwko Ukraińcom „czynnikiem wojskowym”, ale nie miał tego czynnika. Trzeba było go stworzyć, a nie bardzo było, tak naprędce ad hoc, z kogo go stworzyć. Wszyscy, którzy mieli jakieś wojskowe przeszkolenie, zostali wciągnięci do Państwowej Straży Bezpieczeństwa, podlegającej Okręgowemu Delegatowi Rządu Kazimierzowi Banachowi. Straż ta miała pełnić rolę podziemnej policji. Liczyła 15 tys. ludzi, ale posiadała niewiele broni. Zaledwie jedna trzecia z nich miała coś, z czego można było strzelać.Bąbiński uważał, że w tragicznej sytuacji, w jakiej znalazł się Wołyń i jego ludność, Straż powinna podporządkować się AK. Banach nie chciał jednak o tym słyszeć. Obawiał się, że oddziały AK zaczną w odwecie palić ukraińskie wsie i rozpętają na Wołyniu wojnę domową. Na połączenie obu formacji zgodził się dopiero, gdy mordy ludności polskiej osiągnęły swoje apogeum. Postawa Banacha i jego fałszywe oskarżenia pod adresem AK negatywnie zaciążyły na współpracy Komendy Okręgu AK z Delegaturą Rządu na Wołyniu i możliwościach obrony ludności polskiej przed ukraińskim ludobójstwem.
Jednak latem 1943 r. AK udało się zorganizować na Wołyniu kilkanaście zbrojnych oddziałów, które skutecznie przeciwstawiały się banderowskiej ofensywie.
– Tak. UPA zobaczyła, że nie może już bezkarnie mordować polskiej ludności, że jej bazy mogą być niszczone i atakowane, a oddziały muszą się liczyć ze zdecydowaną kontrakcją. Zatrzymała więc swoją ofensywę na kilka miesięcy. W końcu grudnia 1943 r. Ukraińcy znów usiłowali ją podjąć, atakując przedmieścia miast, w których wegetowali polscy uciekinierzy, ale Armii Krajowej udało się to powstrzymać. Gdy w styczniu 1944 r. Okręg AK Wołyń przystąpił do koncentracji i formowania 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK, jego zgrupowania uderzyły prewencyjnie na bazy UPA, by oddalić zagrożenie z jej strony dla polskiej ludności cywilnej.
A czy Pana zdaniem akcja Burza była potrzebna? I czy nie była to dekonspiracja przed sowietami?
– Żołnierz nie jest od polityki, tylko od wykonywania rozkazu. Jeżeli dostał rozkaz, ma go wykonać. Akcja „Burza” była decyzją Komendy Głównej AK i Naczelnego Wodza, rezydującego w Londynie. Stanowiła manifestację polityczną Rządu RP w Londynie, który chciał zamanifestować całemu światu, że nie zgadza się na utratę Kresów Wschodnich, w tym Wołynia. Tak się złożyło, że właśnie na Wołyniu manifestacja ta była najbardziej udana. Trwała najdłużej, bo przez wiele tygodni. W jej ramach 27. WDP AK wykonywała zadania bojowe w bitwie o Kowel, uzgadniane z dowództwem Armii Czerwonej. Walka ta była nagłaśniana przez Rząd RP w Londynie jako przykład walki o Kresy. Wszystkich czytelników, zainteresowanych pogłębieniem wiedzy na ten temat odsyłam do mojej książki. Jest tam sporo informacji na temat Armii Krajowej na Wołyniu. Wszyscy, którzy nie chcą nabierać się na różne manipulacje różnych historyków, usiłujących pisać historię na nowo na polityczne zamówienie, mało dbając o fakty powinni zajrzeć do mojej książki.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Rozmowę przeprowadziło Wydawnictwo Replika.
Boromir
Hannibal
Post Wyświetl pojedynczy post autor: 7lechus » 27 paź 2024, 2:58
7lechus
Post Wyświetl pojedynczy post autor: Hannibal » 04 lis 2024, 22:53
Hannibal
Post Wyświetl pojedynczy post autor: Magnum » 11 lis 2024, 12:14
Magnum
Post Wyświetl pojedynczy post autor: Duma Katalonii » 11 lis 2024, 18:38
W kręgach osób interesujących się wojnami, a zwłaszcza wojną w Wietnamie, to jest znany fakt. Taką samą rolę pełnił zubożały uran w wojnie w Zatoce Perskiej 1990.Hannibal pisze:
Ciekawy, aczkolwiek bardzo mało znany temat. Polecam zgłębić.
Duma Katalonii
Magnum
Post Wyświetl pojedynczy post autor: Hannibal » wczoraj, 14:20
Hannibal
Wróć do „Kultura, polityka, wydarzenia”
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza phpBB.pl
Zasady ochrony danych osobowych | Regulamin
Administracja, zarządzanie i wsparcie graficzne forum: pawel.studio