No, coś w tym jest. Na ten moment bossy w tej grze jakoś tyłka nie urywają... Na 14 bossów z jakimi już walczyłem, to tylko kilka było jakoś bardziej wymagających...Delpiero14 pisze: ↑10 cze 2021, 16:09Jest masa bossów w dwojce, szkoda tylko ze większość gownianych. Jedynie dlc trzyma wysoki poziom.
The Pursuer - Bardzo szybki i mobilny przeciwnik a do tego dość tanky i jak n early bossa, to mógł sprawić sporo trudności, do teraz był to jeden z bardziej wymagających bossów, jego ataki były przewidywalne i wystarczyło odpowiednio stosować uniki, ale jednak trzeba było przy nim zachować cały czas skupienie i być skoncentrowanym, chwila rozluźnienia i zgon. Ruin Sentiels to kolejny boss jaki mógł sprawić trudność, walka jednocześnie z 3 przeciwnikami na dość małym obszarze i musiałeś działać szybko, odpowiednio rozdzielać przeciwników i skrupulatnie ich eliminować, mi on specjalnie nie sprawił trudności, ale z tego co później sobie przeglądałem do obiadu jeśli chodzi o ranking bossów DSII, to Ruin Sentinels są w top 5 ... Belfy Gargolyes, to chyba jednak do tej pory najtrudniejszy boss z jakim się zmagałem, jest on opcjonalny i można do niego wrócić w późniejszej fazie gry, ale ja uparłem się, że chcę im dokopać już teraz i trochę nerwów mnie to kosztowało, walka z 6 Gargulcami na bardzo małej powierzchni to był typowy rak, gdzie twórcy z góry chcieli rzucić gracza na pożarcie, cóż, kluczem była szybka eliminacja Gargulców, co dla mnie nie było na tym etapie takie proste, jednak jedno z podejść się udało, gdzieś te Gargulce obite podchodziły nim wylazły te nowe i jakoś udało się systematycznie je poubijać nim się w lokacji zagotowało. No i Smelter Demon, on był dość wymagający, ale to też opcjonalny boss do jakiego można wrócić później i dokopać mu będąc znacznie silniejszym, ale znowu się uparłem i w sumie jednego dnia sobie darowałem po kilku podejściach, dzisiaj rano go ubiłem i jak widać, też trochę fuksem, bardzo fajnie udało mi się unikać jego ataków w fazie gdy podpalił miecz, bo gdyby chociaż jeden z tych ataków mnie złapał, to już bym nie wstał, zazwyczaj jak raz trafił to szła sekwencja ataków i było po zabawie, tutaj jakoś zwinnie udało mi się tą fazę zaliczyć bez otrzymania hitka, tyle, co sam się nadziałem chciwie chcąc zadać obrażenia, na aoe bossa.
Dark Souls 1 było bardziej wymagające póki co... Cześć projektów bossów była dość dziwna, przykładowo... Walka z Kościotrupem w rydwanie jaki jeździł dookoła a ja musiałem unikać jego rydwanu, wybić szkielety jakie mnie po drodze takowały z nekromantami jakie je wskrzeszały na czele i uruchomić dźwignie jaka by spowodowała, że boss w rydwanie przywali w bramę i wówczas dopiero zaczynam z nim walczyć a sam w sobie okazał się dość prosty. W tej samej lokacji kolejnym bossem było 3 trupich lordów jacy padli migiem, ale problemem było, że w lokacji pojawiła się horda innych kościotrupów i tak naprawdę ten boss, to była walka z hordą przeciwników...
Z jednej strony, częściej mam sytuacje, że potrzebuje więcej niż jedno podejście do bossa by go zabić w DS przy wielu bossach wystarczyło to pierwsze starcie, ale mimo wszystko, w DS2 jest nieco prościej, bossowie są bardzo przewidywalni. Zobaczymy jak będzie dalej.